Odwiedzałam różne miejsca, ale w Zamku Ujazdowskim byłam pierwszy raz.
U-jazdowski udostępnia sztukę mniejszym obserwatorom. Oglądaliśmy więc wystawę – był niezły kosmos 🙂
Prawie wszystko mi się podobało – prawie, bo… W jednej sali z sufitu zwisała głowa… i ręka…, ale to nic – to jeszcze było fajne. Podobnie jak brokatowa plama na podłodze. Kiedy jednak obeszłam tą zwisającą głowę i stanęłam z nią twarzą w twarz okazało się, że w buzi jest OKO… To mi się akurat nie podobało i od razu zasygnalizowałam mamie, że muszę NATYCHMIAST iść do toalety – byle tylko jak najszybciej opuścić tą salę.
W innych salach było już bardziej normalnie. Szkoda, że nie można było niczego dotykać i że tak szybko przechodziliśmy do kolejnych sal…
Było duuuużo dzieci. Robiliśmy swoje własne planety, które w ciemności wyglądały super!
A na warsztatach każdy wykonał swoją galaktykę, a potem połączyliśmy nasze galaktyki w jedno niebo.
Po wystawie byłam jeszcze na spacerze. W czasie deszczu nie jest tak źle 🙂